Maria88. pieknie wyglada rzadko spotykalny kolor. -- Serce miej otwarte dla wszystkich, zaufaj niewielu W. Shakespeare Czytaj więcej Pn, 13-11-2023 Forum: Vistula - Re: przy oknie salonu pieknosci; Re: co na niebie Kendo, mozna bylo podziwiac blekit miedzy tymi barankami, bo ostatni dni byly pochmurne.
Gry Wszystkie emotikony Slang Cytaty Nowy Strona główna » Quote » Khalil Gibran » „Zaufanie jest oazą w sercu, do której nie dociera karawana myśli.“ — Khalil Gibran Tags:myślmyślenieoazaSercezaufanie Powiązane cytaty „Serce miej otwarte dla wszystkich, zaufaj niewielu.“ — William Shakespeare „My wszyscy szczekamy, a karawana na czele z Aleksandrem Kwaśniewskim jedzie dalej.“ — Andrzej Lepper „Wielkie myśli rodzą się w sercu.“ — Luc de Clapiers de Vauvenargues „Dobrze jest mieć serce naiwne, gdy myśl naiwną nie jest“ — Anatole France Spotkanie w Katowicach - napisał w Zloty Iponków: Dawno nie piliśmy razem kawy, o piwie nie wspomnę ;-). Dlatego, korzystając z letniej kanikuły, zapraszam w sobotę, 4 sierpnia, do Katowic, do bistra EMCEK. Znajduje się ono w samym centrum, tuż przy Spodku, na placu Sławika i Antala. Rezerwacje mamy od godziny 15.00. Bardzo proszę, jeśli macie ochotę się spotkać, skontaktujcie

William Shakespeare Serce miej otwarte dla wszystkich, zaufaj niewielu.

Serce miej otwarte dla wszystkich, zaufaj niewielu. Do góry #13 t_edmmugi t_edmmugi. Serce miej otwarte dla wszystkich, zaufaj niewielu. Do góry #18 sith Niektórych dopiero stan chwiejności doprowadza do równowagi. Tadeusz GicgierZuchwalstwo popłaca. Z mydlenia oczu może wyjść rzeczywistość. Zofia Kossak - DziedzictwoNawet najlepsza proteza nie zastąpi mózgu. Czarny JanGłupio wszędzie, cicho wszędzie. Nic nie było, nic nie będzie. Ludwik Osiński (1775 - 1838)I w którąkolwiek pójdę stronę, wszędzie jesienny chrzęści chrust, a jeszcze nic nie załatwione, i nie odjęte nic od ust. Patrz! Dzikiej róży krzak serdeczny w wichurze zeschły traci liść. Ach! I Sąd jeszcze ostateczny, na który trzeba będzie iść. Jan LechońRaczej za lwem niż za kobietą. TalmudMoribunda - naznaczony piętnem vide, tace, si vis vivere in pace - słuchaj, patrz, milcz, jeśli chcesz żyć w piękna a głupia - jest jak kolce złote w pysku świni. Salomon (? - ok. 925 się trafia być szczęśliwym na starość. Seneka Młodszy (właśc. Lucius Annaeus Seneca, zw. Filozof, 4 ? - 65 Serce miej otwarte dla wszystkich, zaufaj niewielu. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616) Strona 2 z 2 - Kaliska majówka - napisał w Zloty Iponków: Zrobiłem ponad 200 zdjęć, które wysłałem w odpowiednie ręce Serce miej otwarte dla wszystkich, zaufaj niewielu. 2009-10-04, opis gg nadesłał: _SuchY_ Losowe Opisy GG - dla szczęśliwie zakochanych
-- Serce miej otwarte dla wszystkich, zaufaj niewielu W. Shakespeare Re: Smacznego śniadania! dzis omlet z koktajlowymi pomidorkami zrobilam i wczorajasza surowke z por/seler/marchewki/majonez ociupinke i yorurt, smakowalo wysmienicie,zapomnialam fotke zrobi,ale wyobrazsie sobie pomidorowe plastry w onlecie z bazylja/cytrynowym pieprzem i
Najświętsze Serce JezusaKatechezaPamiętaj, by sprawdzić wszystkie aktywne to chodziło! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!Na wieki wieków!Rozpocznijmy w Imię Boże znakiem Krzyża:W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego! - Miesiąc Serca JezusowegoNa pewno pamiętasz, że w maju w szczególny sposób oddawaliśmy cześć Matce czerwcu praktykujemy nabożeństwo do Najświętszego Serca już bez ograniczeń modlić się w świątyniach, dlatego zachęcam Cię do pójścia na czerwcowe do o której godzinie jest czerwcowe w Twojej parafii!A może w Twojej miejscowości jest zwyczaj modlitwy przy kapliczkach z figurą Pana Jezusa?Krótka Historia NAbożeństwa objawionego św. MałgorzacieW 1647 roku, 22 lipca, na zamku w Verosvers we Francji, przyszła na świat dziewczynka. Otrzymała na chrzcie imię Małgorzata. Dziewczynka bardzo dobrze się rozwijała i była bardzo mądra jak na swój wiek. Gdy zdaniem swoich opiekunów zbyt żywo się bawiła, ganili ją słowami "to się Panu Bogu nie podoba" i dziewczynka od razu się uspokajała. W wieku czterech lat potrafiła modlić się bez ruchu na klęcząco przez tabernakulum, bo powiedziano jej, że tam ciągle przebywa żywy Pan Jezus. Jej dziecięce serce rozumiało czym jest grzech i brzydziła się nim od wkrótce spotkało ją ogromne cierpienie - umarł jej Tatuś, a mama nie dała rady sama wychowywać dzieci. Małgorzata trafiła więc do opiekunów: najpierw były to siotry zakonne, które dopuściły dziewczynkę do wczesnej Komunii św. Jednak tam Małgorzata poważnie zachorowała, wróciła na chwilę do matki, a gdy odzyskała zdrowie trafiła z resztą rodziny po opiekę ciotek, które były oschłe i surowe dla Serca Pana Jezusa przy domu w Jadownikach (Małopolskie)Do tego stopnia było jej ciężko, że musiała np. pożyczać sukienkę od przyjaciółki by pójść do kościoła. A nawet gdy już była bliska wyjścia na Mszę św. jedna ciotka zakazywała jej krzycząc na nią, mimo iż wcześniej inna już zaczął objawiać się jej Pan Jezus, który pocieszał ją w bólu i mówił, że dopuszcza cierpienia, aby stała się do Niego po latach prób i cierpień we własnym domu, Małgorzata mogła spełnić swoje głębokie pragnienie: wstąpiła do zakonu. Miała wtedy 24 ciągle czuła obecność Pana Jezusa obok siebie, bez względu na to, co robiła: modliła się, pracowała, towarzyszyła siostrom w rekreacji. Pan Jezus był stale jej spowiednik ją rozumiał. Inni żartowali z niej, często nazywając "marzycielką".Jeden z wizerunków św. Małgorzaty Marii AlacoqueTajemnicę swego Najświętszego Serca Pan Jezus objawiał św. Małgorzacie 4 tych spotkań ukazywał jej Swoje Serce otoczone koroną cierniową, przebite i płonące że Jego miłość do ludzi jest tak wielka i żarliwa, że dosłownie spala Jego Serce. A zarazem grzechy ludzi tak Go ranią, że ciągle towarzyszy Mu korona by św. Małgorzata mówiła o tym ludziom i zachęcała do nabożeństwa do Jego Najświętszego Serca. Obiecał wiele łask dla każdego, kto będzie spowiadał się i Komunię św. przyjmował w pierwsze piątki miesiąca, czcił obraz Serca Jezusa oraz odmawiał Litanię do Najświętszgo Serca Jezus objawia św. Małgorzacie swoje Najświętsze najważniejszego z objawień doszło 19 czerwca 1675 r., w oktawie Bożego Ciała. Św. Małgorzata Maria klęczała przed Najświętszym Sakramentem, kiedy ujrzała Pana Jezusa. Odsłonił On swe Serce i powiedział: "Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że niczego nie szczędziło, aż do wyczerpania i wyniszczenia się, by im dać dowody swej miłości. A w zamian od większości ludzi doznaję tylko niewdzięczności przez nieuszanowania i świętokradztwa, przez oziębłość i pogardę, z jaką się odnoszą do Mnie w tym Sakramencie miłości". Podczas tego objawienia Jezus zażądał, aby w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała odbywała się szczególna uroczystość ku czci Jego Serca i aby w tym dniu przystępowano do Komunii św. oraz uroczyście wynagradzano zniewagi, jakich Serce Jezusowe doznaje od Najświętszego Serca Pana JezusaWizerunki św. Małgorzaty i Pana JezusaSprawdź, ile pamiętasz!I to już właściwie koniec!Zapraszam Cię do modlitwy Litanią Do Najświętszego Serca Pana JezusaMożesz pomodlić się wspólnie z ludźmi z tych filmów. Wybierz, co wolisz: zaśpiewać czy przeczytać?Najświętsze Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami!Jeśli chcesz poznać cały życiorys św. Małgorzaty i historię objawień Serca Pana Jezusa, kliknij całe zdanie!Jeśli chcesz wiedzieć więcej o nabożeństwie do Najświętszego Serca Pana Jezusa, kliknij te zdanie! *Pia, z wiekiem i uplywem lat na odpowiednich postach, dochodza sami do wnioskow, ze najlepiej takie uroczytosci obchodzic we slasnym rodzinnym gronie,. Wzieli chyba przyklad z naszego dwrou?. -- Serce miej otwarte dla wszystkich, zaufaj niewielu W. Shakespeare. Pn, 13-06-2016 Forum: Vistula - Re: Zlote gody?
Ron Weasley już od dawna nie był taki wściekły. Stał się obiektem plotki, mówiącej o kompletnej bzdurze! On i ta głupia, stara jędza? Kto mógł mu zrobić coś takiego i wymyślić kłamliwą wiadomość, która obiegła całe Ministerstwa? I kto, do cholery, napisał ten durny liścik? W ciągu kilku godzin, z członka Złotego Trio, zmienił się w kochanka podstarzałej plotkary. Przystanął na korytarzu gdy usłyszał zduszony chichot. Odwrócił się na pięcie i zauważył Lavender Brown, która wyglądała jakby zaraz miała wybuchnąć śmiechem. — Co cię tak śmieszy? — warknął, a ona rozbawiła się jeszcze bardziej. — Nic, Weasley, chciałam ci tylko życzyć szczęścia na nowej drodze życia... Mówiąc to nie wytrzymała i głośno się zaśmiała. Ron zacisnął dłonie w pięści, a Lavender zniknęła z jego pola widzenia. Na jego nieszczęście, odwracając się zauważył kolejne dwie osoby, których widok przyprawiał go o wściekłość. Draco Malfoy wraz z Hermioną Granger stali na korytarzu prowadzącym do atrium i o czymś rozmawiali. Weasley warknął cicho. Tylko ich tutaj brakowało...! Nagle coś zrozumiał. To oni, to oni! Jego mózg szalał, by wyciągnąć tragiczne dla niego wnioski: to oni rozpuścili tą plotkę, tak był tego pewien. Jednak... musieli mieć motyw. Jaki? A potem wszystko do niego dotarło. Jakimś cudem dowiedzieli się, że to on był informatorem Skeeter i to dlatego wymyślili plotkę o nich! Oparł się o ścianę, nie wiedząc co ma robić. Nie mógł pójść do Hermiony by ją oskarżyć, bo jednocześnie pogrążyłby siebie. Przeklinał swoją głupotę. Mógł wysłać anonimową sowę do "Czarownicy”, a on głupi zgodził się na spotkanie z tą wiedźmą. Nie przemyślał swojego postępowania, a teraz odbierał tego owoce... Zaklął cicho po czym spojrzał w miejsce, gdzie wcześniej rozmawiali Malfoy i Granger. Teraz stała już tam tylko dziewczyna i patrzyła nieobecnym wzrokiem w dal. *** Następnego dnia Hermiona dostała krótką notatkę od Malfoya, informującą o godzinie jej wizyty u magicznego ginekologa. Dziewczyna miała stawić się o osiemnastej na oddziale uzdrowiciel Finnigan. Hermiona musiała to przyznać - denerwowała się. Nie miała pojęcia jak będzie przebiegać taka wizyta i nie miała kogo się spytać - Ginny pojechała razem z Harry'm na parę dni do Paryża na konferencję zrzeszającą przeciwników czarnej magii z całego świata. Dziewczyna wiedziała, że była to służbowa wizyta, ale i tak zazdrościła tej dwójce chwili odetchnięcia od ciągłej pracy. Nie bez powodu zdecydowała się na mugolskiego lekarza - ona sama była w ten sposób urodzona, ciążę jej mamy prowadził przecież mugol i jakoś dziwnie czuła się z myślą, że w jej przypadku mógłby to by czarodziej. Mimo wszystko cieszyła się, ponieważ słyszała wiele dobrych słów o mamie Seamusa Finnigana, doświadczonej uzdrowicielce, zajmującej się dziećmi i ciążami czarodziejów. Doszły ją również słuchy jak ciężko znaleźć u niej wolny termin... No cóż, widocznie bycie szanowanym uzdrowicielem pomaga. Hermana prychnęła na tą myśl. Malfoy szanowanym uzdrowicielem... Nie umiała sobie tego wyobrazić, wolała myśleć, że trochę złota przeszło z ręki do ręki. Cóż, w tym wypadku się myliła. Malfoy w latach po wojnie stał się jednym z lepszych uzdrowicieli młodszego pokolenia. Granger jednak nie umiała - a może nie chciała - myśleć tak o Malfoyu. O tym okropnym, wrednym dupku, który uprzykrzał jej życie od tylu lat! Z jednej strony czuła, że jest to jakieś zadośćuczynienia za świństwa czynione w szkole, ale z drugiej nie umiała uwierzyć że były Ślizgon tak bardzo się zmienił. Może, po śmierci ojca - bo nie było tajemnicą, że Lucjusz Malfoy zmarł w Azkabanie od razu po wojnie - coś w nim tknęło i zrozumiał swoje błędy? Ale nie, to chyba niemożliwe. Malfoy, TEN Malfoy mógłby być dobrym człowiekiem? Hermiona należała do osób, które nie oceniają ludzi po okładce, ale jednocześnie z trudem przebaczają. Raz skrzywdzona zawsze umiała długo chować urazę, co było jej utrapieniem od długiego czasu. Często udawała jednak, że już się gniewa, gdy tak naprawdę wszystko w niej szalało ze złości. Dlatego też nie mogła być z Ronem. Chłopak bardzo często, choć w większości przypadków nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, ranił ją swoją postawą i zachowaniem. Szósta klasa była chyba najgorszą; Ron pomimo, że zdawał sobie sprawę z uczuć Hermiony to i tak wciąż ranił ją i dawał powody do smutku. Po pracy, w której dziś wyjątkowo nie miała wiele do zrobienia, udała się do domu by odświeżyć się i przebrać. Wzięła prysznic, a później założyła kremową sukienkę. Ostatnie dni stały się coraz zimniejsze, więc na ramiona zarzuciła czarny płaszczyk i wyszła z domu. Idąc ulicą denerwowała się coraz bardziej. Obcasy butów stukały o chodnik, a wiatr rozwiewał jej rozpuszczone włosy. Podeszła do opuszczonego sklepu i czekała na reakcję manekina. Skinął jej na znak zgody na wejście, a ona wkroczyła w szybę, by później znaleźć się w otulonym bielą wnętrzu Szpitala Świętego Munga. Jak zwykle wewnątrz przebywali różni ludzie - począwszy od kobiety z trzema rękami, kończąc na małej dziewczynce o oczach żaby. Powoli doszła do recepcjonistki i starając się brzmieć pewnie powiedziała: — Dzień dobry, jestem umówiona z uzdrowiciel Finnigan na osiemnastą. Kobieta zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu, zatrzymując się na (jeszcze) zgrabnym brzuchu. Zacmokała, po czym spojrzała na swoje biurko. Hermiona nie umiała dojrzeć na co patrzy, ale przypuszczała ze miała tam coś na kształt magicznego komputera, jeżeli można to tak nazwać. — Hermiona Granger, tak... Piętro trzecie, pierwsze drzwi na prawo. Dziewczyna grzecznie podziękowała, po czym udała się do windy, wciąż czując na sobie wzrok recepcjonistki. Zauważyła też, że kobieta podniosła się z miejsca i pospieszyła do swojej koleżanki mającej swoje biurko obok niej. Hermiona prychnęła, zdając sobie sprawę ze kobieta poszła podzielić się najnowszymi informacjami. Ludzie nie mają własnego życia, naprawdę?, pomyślała. Winda powoli ruszyła, by zatrzymać się na pierwszym piętrze, na którym do dziewczyny dosiadł się wysoki, przystojny brunet w białym lekarskim fartuchu. Hermiona spięła się gdy przez przypadek dotknął jej ramienia, nie rozumiała jednak swojej reakcji. Zmusiła się do rozluźnienia mięśni, by obdarzyć nieznajomego wymuszonym uśmiechem. Mężczyzna odpowiedział jej tym samym, ukazując rząd białych zębów. W końcu winda zatrzymała się na trzecim piętrze, a brunet przepuścił Hermionę w drzwiach i również wyszedł. Chwilę szli obok siebie, a później dziewczyna zauważając po prawej stronie drzwi z tabliczką "Oddział magicznego położnictwa, uzdrowiciel Sara Finnigan", zatrzymała się i z wahaniem wcisnęła klamkę. Drzwi ustąpiły, ukazując wąski korytarz. Po swojej lewej stronie dziewczyna zauważyła krótko ostrzyżoną dziewczynę siedzącą przy małym biurku. Nie wiedząc co innego ma zrobić, Hermiona zbliżyła się do dziewczyny i powiedziała: — Dzień dobry, byłam umówiona na... — Och, panna Granger! — przerwała rozentuzjowana, prawie rozlewając kawę, którą trzymała w ręce. — Pani Finnigan już czeka, proszę tutaj... Szybko wstała i otworzyła drzwi naprzeciwko biurka. Środek sali zaskoczył Hermionę, bo była to zwykły gabinet lekarski, podobny do tego, w którym niedawno była. Duże, białe (tak jak większość wystroju szpitala) biurko stało na środku. W gabinecie znajdowało się również proste łóżko i kilka szafek. — Proszę pani, panna Granger już jest — krótkowłosa dziewczyna zwróciła się do kobiety siedzącej za biurkiem. — Tak, tak, bardzo Ci dziękuję Emmo... Proszę, niech pani siada. Hermiona posłusznie weszła do środka i usadowiła się w fotelu przy biurku. Mama Seamusa nie zmieniła się wiele od ich ostatniego spotkania na finale Mistrzostw Świata w Quddichu lata temu, różnicę stanowiły tylko dodatkowe zmarszczki na jej twarzy. — Bardzo mi miło znów panią zobaczyć, panno Granger — stwierdziła uzdrowicielka z uśmiechem. — Myślę, że nie chce pani przedłużać, wiec może zaczniemy? Hermiona odpowiedziała uśmiechem i skinęła głową. Wizyta przebiegła zaskakująco dobrze. Na początku, kobieta wpisała w kartę wszelkie potrzebne jej informacje, a później poprosiła Hermionę o zajęcie miejsca na łóżku. Dziewczyna była lekko zestresowana, ale okazało się ze nie musi się nawet rozbierać. Uzdrowicielka przyłożyła różdżkę do jej brzucha, a na dziwnym urządzeniu umieszczonym na szafce zaczęły pojawiać się różne odczyty. Największym jednak zaskoczeniem był fakt, że może poznać płeć dziecka. Mugolski sprzęt pozwalał na to dopiero około czwartego miesiąca, czarodzieje mogli zrobić to już od początku ciąży. Nie zdziwiła się zbytnio gdy Finnigan oznajmiła jej jaka będzie to płeć. Przeczuwała ją, a jej podejrzenia się sprawdziły. Wychodząc z gabinetu cieszyła się, że Malfoy namówił ją na tę wizytę. Na pewno by mu się do tego nie przyznała, ale właśnie przekonała się na własnej skórze, że czarodzieje są znacznie do przodu, jeśli chodzi akurat o tej rodzaj medycyny. Mówiąc o Malfoyu... Dziewczyna stanęła jak wryta, gdy zobaczyła go opartego o biurko krótkowłosej Emmy i bezczelnie z nią flirtującego. Hermiona musiała przyznać, że biały lekarski fartuch z nonszalancko podwiniętymi rękawami wyglądał na nim bardzo seksownie. Gdy tylko ją zobaczył uśmiechnął się lekko, a ona trochę się zawstydziła. Mimo wszystko, podniosła dumnie głowę i ruszyła w jego kierunku. — Co ty tu robisz, Malfoy? — warknęła. — Jeżeli chcesz się przebadać, to oddział dla chorych psychicznie jest na innym piętrze... Emma spojrzała na Hermionę zaskoczona jej słowami, ale ona tylko wywróciła oczami. — Dziękuję za miłą rozmowę, Emmo — powiedział Malfoy, a dziewczyna zaszczebiotała coś o przyjemności i niesamowitych mężczyznach. Hermiona nie słuchała tego, nagle zdając sobie sprawę w tym momencie z jednej rzeczy: Malfoy nie jest z nią w związku, będzie miał różne dziewczyny, a później żonę, a ona będzie sama jak palec, no bo kto będzie chciał ją z dzieckiem? Prawda uderzyła w nią z impetem wpadnięcia na ścianę. Wcześniej zdawała sobie sprawę z tego, ale dopiero teraz zrozumiała jak trudno będzie jej samej z takim maluszkiem... Malfoy patrzył na dziewczynę, a ona wyglądała na zdeterminowaną. Ona ciągle go zaskakiwała! Rzeczywiście, w tym momencie Hermiona poprzysięgła sobie w duchu, że da sobie radę bez względu na wszystko. — Chodź, Granger — mruknął Malfoy i pociągnął dziewczynę za drzwi, odprowadzany pełnym uwielbienia wzrokiem Emmy. — Puść mnie! — warknęła gdy i wyszarpała swoje ramię z jego uścisku, gdy tylko znaleźli się na korytarzu. — Nie mam trzech lat, umiem sama przejść przez drzwi...! — Przykro mi, Granger, ale często dajesz mi powody żeby w to wątpić. — Czyżbyś chciał powiedzieć, że jesteś pedofilem? Hermiona pełnym triumfu wzrokiem patrzyła na reakcję mężczyzny, który delikatnie zmrużył oczy, by później powiedzieć: — Mówiłem o twojej psychice, Granger, bo osobiście nie znam trzylatki o takim ciele... — Boże, Malfoy! Dziewczyna przewróciła oczami i westchnęła, po czym odwróciła się w stronę windy. Już miała wchodzić gdy drogę zastąpiły jej silne ramiona mężczyzny. — Czego ty ode mnie chcesz?! — wysyczała i odwróciła się w jego stronę, wiec teraz praktycznie stykali się torsami. Hermionie przyspieszyło serce, wiec delikatnie odsunęła się od Malfoya, modląc się by on nie poczuł jej reakcji. Niestety, Draco doskonale zdał sobie sprawę jak Hermiona zareagowała na jego dotyk, wiec tylko posłał jej swój malfoyowski uśmieszek i pochylił się by szepnąć: — Naprawdę chcesz, by nasze dziecko miało rodziców traktujących się w ten sposób? Hermiona nie wytrzymała. — Chce, żeby nasze dziecko miało dobre życie, pełne miłości i radości, nieważne jakim kosztem — warknęła. — Nie pomagasz mi, Malfoy, naprawdę! Nie wiem jak ty, ale nie chce by nasz syn miał skłóconych rodziców, ale zachowujesz się... Hermiona przerwała swój monolog, orientując się co powiedziała. Malfoy zamarł, po czym delikatnie odsunął się do dziewczyny, z dziwnym wyrazem na twarzy. — Syn? — powiedział wolno, a Hermiona uśmiechnęła się lekko. — Syn. Mężczyzna krzyknął z radości i wziął Hermionę w objęcia, obracając ją w powietrzu, przy głośnym wtórze protestów ale i śmiechów dziewczyny. Gdy w końcu stanęła na własnych nogach, poczuła się trochę dziwnie, ale z drugiej strony naprawdę cieszyła się z reakcji blondyna. — Będę miał syna, syna, syna! — Malfoy podśpiewywał pod nosem wciąż śmiejąc się jak głupi, a Hermiona stała, rozbawiona jego reakcją. Chłodny, wredny Malfoy naprawdę się cieszył? Było to dla niej zupełnie nowe doświadczenie. W końcu Draco opamiętał się na tyle, by powiedzieć: — Zawsze chciałem mieć pierworodnego syna. Dziewczyna spojrzała na niego z ciekawością. Nie znała go od tej strony, ale szczerze mówiąc, podobało jej się to. — Cieszę się, Malfoy — powiedziała, a on spojrzał na nią i zrobił coś, czego nigdy nie robił — uśmiechnął się do niej całkiem szczerze. — Co nie zmienia faktu, że jesteś niezrównoważony psychicznie... — Boże, nawet taką chwile musisz psuć, Granger! — Malfoy powrócił do swojego zwyczajnego tonu. — Nie wiedziałam, że jesteś taki pobożny, Malfoy. — A ja nie wiedziałem ze jesteś taka złośliwa. — Znasz to powiedzenie "Z kim przystajesz, takim się stajesz"? — Nie, ale znam "Złość piękności szkodzi". Uspokój się Granger, bo twoja buźka przestanie być taka piękna. Dziewczyna zacisnęła zęby, a potem usłyszała chrząkniecie. Oboje odwrócili się jak na komendę i zauważyli owego wysokiego bruneta, którego Hermiona spotkała w windzie. — Przepraszam, że przeszkadzam, ale panie Malfoy… mamy ósemkę. Draco zaklął. — Dobrze, Michael, już idę. Brunet skinął głową i szybkim krokiem oddalił się. — Ósemka? Zaklęcie czarnomagiczne? — zapytała Hermiona marszcząc nos. — Tak... Musze lecieć, Granger... Dziewczyna skinęła głową, a on odwrócił się i pobiegł w stronę korytarza, w którym wcześniej zniknął Michael. Hermiona stała tak chwilę, zastanawiając się nad po czym weszła do windy, która zawiozła ją na parter. Wyszła przez szybę, a gdy znalazła się na ulicy, teleportowała do Ministerstwa Magii. ~*~*~*~*~*~*~*~*~ Witam, witam i o zdrowie pytam! Ten rozdział jest w całości napisany na komórce – trochę na plaży, trochę w autobusie ;) Mam nadzieję, że wybaczycie mi wszystkie błędy, ale chciałam go dodać jak najwcześniej, zmotywowana tyloma komentarzami! Podoba mi się on, nie powiem :) Dzięki za wszystko! <3 Enjoy, xx
PAPqb. 312 239 332 195 0 115 50 288 27

serce miej otwarte dla wszystkich zaufaj niewielu