Nabatejczycy ( arab. الأنباﻂ al-Anbat) – starożytny lud pochodzenia semickiego przybyły z Półwyspu Arabskiego na tereny obecnego południowego Izraela i południowej Jordanii ok. VI w. p.n.e. W III w. p.n.e. utworzyli królestwo nabatejskie, które zostało w 106 r. n.e. włączone do rzymskiej prowincji Arabia.

Uważa się, że pierwotne wierzenia miały charakter animistyczny (z łac.: animus - "duch"), czyli wyrażały wiarę w duchy, ożywiające zwierzęta, drzewa, źródła czy skały. Wiarę taką wyznaje zresztą do dzisiaj wiele społeczności plemiennych. Skąd mogło wziąć się takie przeświadczenie? Dołącz do nas na Facebooku Wynikało to zapewne z rozumowania opartego na prostej analogii pomiędzy obserwowaną własną, ludzką siłą żywotną a otaczającymi człowieka elementami przyrody. Jeśli człowiek dysponuje taką siłą, to również każdą istotę, każdy twór natury w podobny sposób musi wypełniać jakaś siła żywotna, która wywołuje ruch - czy to zwierząt czy zjawisk przyrodniczych (deszcz, wiatr, burza), strumieni czy gałęzi drzew. Jeśli nawet nie daje się zaobserwować jej przejawów, jak, dajmy na to, w przypadku kamieni, to też musi ona istnieć - na inne kategorie pojęciowe w ówczesnym umyśle nie było miejsca. Skoro jednak rzecz jest nieruchoma, to najwidoczniej dusza jest w niej czasowo uśpiona czy też zaklęta z jakichś powodów. Postacie zamienione w kamień są częstym motywem mitycznych opowieści czy legend, a bardzo podobny sposób rozumowania cechuje do dzisiaj człowieka na najwcześniejszym etapie rozwoju, czyli w dzieciństwie. Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników Każdy twór natury ma jakiegoś duszka czy demona, złego lub dobrego, który się nim opiekuje, a którego wstawiennictwo lub przeciwdziałanie może ułatwić lub utrudnić człowiekowi korzystanie z odpowiednich darów natury. Duszki takie zaczęły patronować w dalszej kolejności także różnym miejscom, plemionom czy czynnościom. Od takich przekonań wiedzie już prosta droga do rozmaitych zabiegów o przychylność tych nadzwyczajnych sił, czyli do działań magicznych, do magii. Te pierwotne wierzenia zwie się więc niekiedy mago-religią. Na późniejszym etapie człowiek pierwotny zaczął zapewne rozróżniać dwa poziomy. Pierwszy poziom stanowiły rzeczy, które potrafił posiąść, opanować, i te oswajał, włączał do swojego świata. Drugi poziom to były rzeczy, których nie mógł opanować, ujarzmić; te, które pozostawały we władaniu innych niż on sił, potężniejszych od niego i przez to budzących jego respekt lub lęk. Największe przerażenie wywoływały zapewne groźne i często występujące żywioły - burze, pioruny. Bał się też wielkich zwierząt - lwów czy tygrysów. Z szacunkiem odnosił się na przykład do zwierząt kopytnych, za którymi musiał uporczywie biegać, by je upolować. Lecz jeśli je już upolował - stawały się częścią jego ludzkiego świata, mógł nimi dysponować, panować nad nimi. Podobnie było z kamieniami. Jeśli mógł je podnieść i użyć jako swego narzędzia - były oswojone, były rzeczą ludzką, lecz wielkie głazy czy góry były nie do opanowania, przerastały go, były więc we władaniu sił obcych, nadrzędnych, sił innego rodzaju. Krzak czy gałąź były częścią jego świata, ale wielkie drzewo, którego nie potrafił wtedy jeszcze ściąć, pozostawało poza jego mocą, było zbyt potężne i można je było tylko nabożnie czcić. Uznawał więc za święte owe głazy, góry czy wielkie drzewa. W późniejszym czasie nazwa świętego miejsca przyjmowała się jako imię własne bóstwa. Bóstwu nadawano już cechy osobowe, choć jeszcze nie przypisywano mu ludzkiego kształtu. Była to tak zwana personifikacja bóstw. Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że taki sposób rozumowania tkwi w zakamarkach ludzkiej umysłowości do czasów obecnych. W znanej powieści Edwarda Redlińskiego "Konopielka" czytamy o nabożnym stosunku wieśniaków do przydomowego, wiekowego dębu, w którym zamieszkuje jakoby opiekuńczy duszek domostwa i którego nie pozwalają ściąć. A działo się to, bądź co bądź, w drugiej połowie XX wieku w środku Europy. Znany polski religioznawca Andrzej Wierciński dwie pierwsze fazy rozwoju religii nazywa szamanizmem pierwotnym oraz szamanizmem totemicznym. O ile pierwszą fazę można utożsamiać z klasycznym animizmem, to ten ostatni wiąże się z totemizmem, czyli przybieraniem sobie przez plemiona duchowych opiekunów - na ogół pewnych gatunków zwierząt lub roślin, z którymi silnie związane były losy danej społeczności. W stronę systemu Na następnym etapie rozwoju myślenia religijnego dokonuje się różnicowanie kultów na ważniejsze i mniej ważne, czyli ich hierarchizacja. Było to związane bezpośrednio z życiem codziennym ówczesnego człowieka. Z hierarchią społeczną miał do czynienia w swoim otoczeniu, natomiast z pewnymi żywiołami czy siłami przyrody spotykał się w swoim życiu częściej, z innymi znacznie rzadziej. Na czoło zaczęły się wysuwać najważniejsze bóstwa, zwłaszcza te, które uznano za rodowe czy plemienne. Inną ważną grupą bóstw stały się bóstwa astralne, czy - jak je zwą niektórzy - uraniczne lub telluryczne. Najważniejszymi z nich były bóstwa Słońca oraz bóstwa Księżyca, ponieważ z nimi człowiek miał nieustannie do czynienia na nieboskłonie. Bogowie tego typu długo obecni byli na przykład w panteonach wielu amerykańskich kultur przedkolumbijskich, dajmy na to Majów czy Azteków. Żywy był u plemion pierwotnych kult zmarłych przodków, co wynikało zapewne z rosnącej roli wyobraźni i myślenia symbolicznego. Bliskie osoby po śmierci pojawiają się często w snach, w których wyglądają jak żywe, jakby nadal były obecne, stąd więc wzięło się wyobrażenie, że nie odeszły one całkowicie i bezpowrotnie. Wiara w życie pozagrobowe, w opiekę sprawowaną z zaświatów przez duchy osób bliskich nie opuściła nas zresztą jeszcze do dzisiaj. Nie wiadomo, kiedy pojawiły się specjalne osoby upoważnione do wykonywania oficjalnych czynności magiczno-religijnych, do sprawowania kultu. Najprawdopodobniej pierwszymi takimi osobami byli szamani. Pierwotnie szamankami mogły być również kobiety, co mogło mieć związek z omawianymi wcześniej kultami płodności zwierzyny łownej. Sztuka paleolityczna pokazuje nam, jak mogła kształtować się postać takiej szamanki. Na jednym z malowideł z jaskini Chauveta widzimy dziwnego stwora: ni to zwierzę, ni to człowieka - ciało bizona z kobiecymi rękoma, trójkątem łonowym i sromem. Wizerunki podobnych hybrydowych istot są wówczas nierzadko spotykanym motywem plastycznym. Wygląda na to, że obrzędy religijno-magiczne wykonywane były pierwotnie przez ludzi przebranych w skóry zwierząt i trofea zwierzęce, co wskazuje na wybitnie myśliwski rodowód szamanizmu. Nie można wykluczyć, że zaczęło się to od praktykowania zwykłego fortelu polegającego na podszywaniu się przez myśliwego pod zwierzę podczas polowań. Jest to metoda łowiecka znana jeszcze do niedawna Indianom Ameryki Północnej. Polega to na tym, że jeden z łowców przebiera się w wypreparowaną skórę zwierzęcia i stara się naśladować jego głos i zachowanie. Pierwsi prawdziwi mistrzowie tej techniki zażywali zapewne szczególnej sławy wśród ziomków. Po udanym polowaniu w obozowisku starali się opowiedzieć przebieg łowów, by pochwalić się bohaterskimi czynami. Wywoływało to żywiołowy aplauz całej społeczności. Wobec braku rozwiniętego słownictwa opowieść była zapewne snuta przy pomocy sugestywnego przedstawienia mimicznego. Po takim występie mistrz łowów zyskiwał prawo do stałego przywdziewania elementów swego przebrania na szczególne, świąteczne okazje. Był to gotowy strój czarownika. Przedstawienia te i towarzyszący im miarowy aplauz publiczności mogły przy okazji dać początek tańcom łowieckim i wojennym, a także muzycznym rytmom. Poprzez analogię czarownikowi przypisano następnie szereg innych nadzwyczajnych zdolności, już nie tylko łowieckich, ale ogólnoprzyrodniczych, takich jak znajomość ziół, umiejętność opatrywania ran czy poskramiania sił przyrody. Wszystko to złożyło się na rozbudowaną funkcję szamana. W efekcie zagęszczania się ludności i nasilania się kontaktów pomiędzy różnymi grupami ludzi dochodziło do nakładania się na siebie, a potem scalania wielu podobnych kultów i bóstw. Ważne bóstwo zyskiwało wiele wcieleń, imion lub funkcji. Na przykład w mitologii miasta-państwa Ugarit bóg Asztar posiadła umiejętność irygacji i nawadniania pól, a wcześniej stanowił ugarycką nazwę planety Wenus. Jeszcze w Biblii nazywa się gwiazdy poranne synami Boga albo sławiącymi Jego imię. Religia a seksualność Ważną przemianą w systemie wierzeń religijnych było zjawisko antropomorfizacji bóstw, nadawania im ludzkich kształtów. Powstało wiele teorii próbujących wyjaśnić to zjawisko. Stewart E. Guthrie, amerykański antropolog religii, wyraził pogląd, że skłonność człowieka do antropomorfizacji bóstwa jest w ogóle istotą religii. Jest nieświadomą strategią percepcyjną mającą na celu dopasowanie pozaludzkich zjawisk do pojęć ludzkich; strategią ułatwiającą nam zrozumienie otaczającego nas świata. Koncepcja Guthriego dobrze tłumaczy powody, dla których przyjęła się antropomorfizacja bóstw, w niedostateczny sposób wyświetla chyba jednak przebieg tego procesu. A mógł to być dość prosty proces utożsamiania wybitnych, długo wspominanych dawnych kapłanów lub innych osób znaczących dla kultu bóstwa z samym bóstwem, proces ich stopniowego ubóstwienia. Ze zjawiskiem podobnym spotykamy się w czasach późniejszych, gdy ubóstwiano na przykład faraonów egipskich czy cesarzy rzymskich. W religii chrześcijańskiej takim na wpół boskim kultem otacza się świętych czy tak znaczącą dla tej religii postać jak Matka Boska. Innym sposobem personifikacji i antropomorfizacji bóstwa mógł być proces, jaki obserwowaliśmy wcześniej w przypadku figurek paleolitycznych Wenus - skojarzenie pewnych specjalnych właściwości człowieka z jakąś życiowo ważną, ogólną ideą, w tym przypadku z ideą płodności. Religia a seksualność Z naszego krótkiego przeglądu najwcześniejszych dziejów religii wynika, że pierwotne wierzenia religijne nie zawierały istotnych odniesień do seksualności człowieka. Dlaczego były one tak aseksualne? Wiąże się to zapewne z przyrodniczym i kosmologicznym nastawieniem tych wierzeń. Najważniejszymi problemami, z którymi uporać się musiała pierwotna umysłowość, było zewnętrzne otoczenie człowieka, od niego bowiem w największym stopniu zależały jego losy. Z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w znacznie późniejszym okresie antyku, kiedy pierwsi filozofowie w racjonalny sposób próbowali najsamprzód zrozumieć otaczającą ich przyrodę i trzeba było czekać dopiero na pojawienie się Sokratesa, by przedmiotem zainteresowania uczynić samego człowieka oraz społeczeństwo. Jak nadmieniliśmy już wcześniej, pierwsze znane nam wizerunki antropomorficzne mogące mieć znaczenie religijne, czyli paleolityczne figurki Wenus, odnoszą się do kultu płodności zwierząt i zdają się nie mieć w ogóle charakteru erotycznego. Kult płodności i matriarchat Ogromne przemiany społeczne nastąpiły w wyniku udoskonalenia techniki rolniczej oraz stworzenia dużych skupisk ludności. Pierwsze takie skupiska ludności powstały prawdopodobnie w Anatolii. Osady te posiadały okazałe świątynie, które obok funkcji kultowych pełniły także rolę domu spotkań oraz funkcję skarbca. Władzę sprawowali tam wodzowie, będący zarazem kapłanami. Uczeni przypuszczają, że to rozwój rolnictwa doprowadził do wznoszenia dużych osiedli miejskich oraz wielkich świątyń. Jednak najnowsze odkrycia na stanowisku Göbekli Tepe w południowo-wschodniej Turcji skłoniły niemieckiego archeologa Klausa Schmidta do zrewidowania dotychczasowych poglądów. Według niego mogło być zupełnie na odwrót. Najpierw powstawały świątynie, a dopiero potem miasta wokół nich. Na wspomnianym stanowisku odkryto monumentalną świątynię pochodzącą sprzed około 9500 lat która została wzniesiona nie przez ludność osiadłą, lecz przez wędrowne społeczności zbieracko-myśliwskie. Uczony uważa, że konieczność zorganizowania długotrwałych prac budowlanych wokół świątyni niejako zmusiła robotników do wynalezienia rolnictwa, ponieważ nie mieli innej możliwości zaopatrywania się w potrzebne im większe ilości pożywienia. Odkrycie to skłania do zastanowienia się, czy to przypadkiem nie kapłani świątynni wynaleźli uprawę roślin i hodowlę zwierząt. Świątynie musiały otrzymywać datki w postaci żywności, i to zarówno na potrzeby ofiarne, jak i na wyżywienie kapłanów. Wielka świątynia z licznym gronem wiernych uzyskiwała znaczne nadwyżki żywności, które musiała jakoś przechowywać. Wśród danin były z pewnością ziarna dzikich zbóż, jak również odłowione, żywe zwierzęta. Duże zapasy ziarna odłożone na później ulegały kiełkowaniu i przerastaniu. Od tej prostej obserwacji był już tylko krok do celowego wysiewania nasion. Z kolei duże ilości ofiarowanych zwierząt trzymano zapewne w świątynnych zagrodach. Nikt nie miał lepszej sposobności niż personel świątyń, by zaobserwować naturalny rozród zwierząt. Z porównania cyklu wegetacyjnego uprawianych roślin oraz cyklu rozwojowego człowieka łatwo było wyprowadzić wspólne pojęcie płodności, a z bożków opiekujących się polami i uprawami uczynić ważne bóstwo płodności. Z czasem idea bóstwa tego rodzaju nałożyła się na znany już wcześniej kult płodności zwierzyny łownej i rozwinęła się w wielki kult Bogini Ziemi. Nadawano jej różne nazwy w różnych miejscach i okresach - Bogini Matka, Wielka Bogini, Wielka Macierz. Bogini ta, już jako bóstwo chtoniczne, czyli opiekujące się ziemią, została wyniesiona na naczelne miejsce w panteonie. Ślady jej religijnej supremacji znajdujemy we wszystkich niemal mitologiach starożytności, od Bliskiego Wschodu po Daleki Wschód. Jej kult, przeobrażony na wiele sposobów, dotrwał do czasów historycznych w postaci na przykład tak starodawnych bogiń, jak małoazjatycka Kybele, egipska Hathor, grecka Gaja-Demeter czy czczone do dzisiaj - hinduska Śiwa oraz szintoistyczna Amaterasu. Kultury agrarne w całkiem naturalny sposób uzyskały więc charakter matriarchalny, tworząc system wartości, który moglibyśmy określić jako ideologia kreacyjnego macierzyństwa. Poza wymiarem religijnym składała się na to także ogromna rola społeczna i ekonomiczna kobiet. Ponieważ nie znano jeszcze biologicznego ojcostwa, można było ustalać pokrewieństwo tylko wedle urodzenia przez matkę. Według tego typu pokrewieństwa dokonywało się dziedziczenie wszelkich zasobów. Czy również władza polityczna należała do kobiet? Nie ma jednoznacznych dowodów, które by na to wskazywały, a większość uczonych raczej w to powątpiewa. Są jednak liczne przykłady pokazujące, że pokrewieństwo w linii matki miało w społecznościach tradycyjnych duże znaczenie przy wyznaczaniu sukcesji władzy politycznej, a kobiety niekiedy same obejmowały najwyższe urzędy. Wymieńmy tu tytułem przykładu takie postacie jak legendarna królowa Saba, Ku-baba Azag-bau, królowa sumeryjskiego miasta Ur czy Semiramida, królowa Babilonu. Pewne poszlaki można znaleźć również w najdawniejszej literaturze. Jeden z mitów sumeryjskich opowiada, jak zdobył władzę bóg Podziemi, Nergal, z rąk dotychczasowej władczyni, bogini Ereszkigal: W domu porwał Ereszkigal Za włosy i zwlókł ją z tronu Na ziemię, by uciąć jej głowę: - Nie zabijaj mnie, bracie, zezwól, bym rzekła ci jedno słowo! Gdy to usłyszał Nergal, puścił ją wolno. Ona zaś płakała, łkała: - Oddam ci rząd nad Podziemiami, Tablice mądrości złożę w twoje ręce, Ty będziesz panem, ja będę panią! Gdy Nergal usłyszał te słowa, Objął ją, ucałował, ocierając jej łzy: - Niech się teraz stanie, czegoś od miesięcy pragnęła ode mnie! Poza wątkami mitologicznymi niektórzy naukowcy chcieliby dostrzec ślady dawnego domniemanego ustroju matriarchalnego w kulturze hetyckiej. Wskazywać na to ma między innymi dawny system dziedziczenia tronu. Początkowo królem mógł zostać tylko syn brata królowej. Wiązała się z tym wysoka pozycja królowej i jej duże wpływy polityczne. Był to więc swego rodzaju awunkulat polityczny, ale należy pamiętać, że stosowanie określonych reguł pokrewieństwa nie oznacza sprawowania władzy wedle tych samych reguł. Pewne światło na pochodzenie instytucji władzy rzucają dawne zwyczaje plemienia Bakitara na wschodzie Afryki. Władca posiadał tam imponujący harem, ale brał ceremonialny ślub wyłącznie ze swą pierwszą żoną, którą zawsze była jego najstarsza siostra. Obejmowała ona czysto honorowy urząd królowej. Zwyczaj wymagał jednak, by król-brat nie utrzymywał z nią stosunków seksualnych. Władca nie mógł też współżyć z pozostałymi swoimi siostrami, wymagano jednak, aby nigdy nie miały one dzieci. Śmierć zadawano natomiast wszystkim książętom krwi, by zapobiec ich pretensjom do tronu. Innym przykładem z terenu Afryki jest państwo Agonna, w którym rządziła kobieta. Nie wychodziła ona w ogóle za mąż, a przybierała sobie jedynie kolejno po sobie następujących kochanków. Czy przykłady powyższe to jakieś echo dawnego matriarchatu, z którego następnie pozostała już tylko potrzeba legitymizowania przez kobiety z rodziny królewskiej władzy wykreowanej przez męską część dynastii? Trudno powiedzieć. Dopóki nauka nie rzuci więcej światła na tę kwestię, pierwotny polityczny matriarchat pozostanie na razie tylko legendą lub zbiorem luźnych opowieści. Fragment książki autora pt. "Homo eroticus" (2011, Wydawnictwo IBS). Jerzy Adam Kowalski - ur. 1958. W latach 1977-84 studiował nauki polityczne oraz psychologię na Uniwersytecie Warszawskim, a także - podyplomowo - dziennikarstwo na tymże Uniwersytecie. W 1980 roku uzyskał nagrodę Sekretarza Naukowego PAN im. A. Frycza Modrzewskiego. W latach 1975-77 był współpracownikiem, a następnie dziennikarzem "Trybuny Opolskiej" oraz "Sztandaru Młodych". W latach 1979-80 był sędzią piłkarskim Warszawskiego OZPN. W latach 1984-90 menedżer w firmach studenckich i akademickich w Warszawie. Następnie właściciel niewielkiego wydawnictwa. W latach 1994-95 wydawca i redaktor naczelny prasy lokalnej na Opolszczyźnie. W 1997 roku ukończył Studium Podatkowe Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu i rozpoczął praktykę jako doradca podatkowy. Od 2008 roku jest szefem administracji Instytutu Badań Seksualnych w Opolu oraz współpracownikiem działu popularyzacji wiedzy tego Instytutu. Siły lucyferyczne mają napęd w prymitywnych emocjach jak żal, gniew czy urazy albo strach, a siły arymaniczne w zdarzeniach z pozoru zewnętrznych, jak nadzwyczaj niekorzystne okoliczności losu, wypadki i nieszczęścia. Uleganie wrażeniom i ocenom z zewnątrz to arymaniczne zwidzenie, a własne rojenia i fantazje to działanie sił MITY: (krzyżówka) A (5 liter) Boginie opiekujące się siłami przyrody. B (3 litery) Bożek pól i lasów C (4 litery) Opiekowały się różnymi dziedzinami sztuki D (6 liter) Czeluście, z których dochodziły jęki potępionych Jak coś to "Słowa z Uśmiechem - literatura i kultura (klasa 5)" str. 145 zad. 8 To na teraz pomocy!!!!!
Często w tym czasie zmienia się ubarwienie i rysunek ryb. Najczęściej można to zaobserwować u samców. Zachowanie godowe nie przebiega jednakowo u wszystkich rybich gatunków. Najbardziej bogaty repertuar godowy posiadają ryby opiekujące się potomstwem. Najlepszym przykładem są ryby z rodziny pielęgnicowatych.
Dziewanna jest powszechnie kojarzona z latyńską boginią Dianą, której przypisywano funkcję patronki dzikiej przyrody. Jan Długosz, pierwszy kronikarz używający tej nazwy, zresztą często dziś dezawuowany, pisał o niej: „A jako państwu Lechitów wydarzyło się powstać na obszarze zawierającym rozległe lasy i gaje, o których starożytni wierzyli, że są zamieszkiwane przez Dianę i że rości ona sobie władzę nad nimi /…/, tak Diana w ich [tj. Lechitów] języku Dziewanną [źródłowo: Dzewana] zwana, cieszyła się szczególnym kultem i nabożeństwem”. Wprawdzie istnienie Dziewanny jest zwykle kwestionowane przez badaczy religii Słowian, to jednak nie chodzi tu o słowną nazwę tej bogini. „Mater Verborum” z początku XIII wieku po raz pierwszy wyjaśnia znaczenie słowa devana i kojarzy ją w interpretacji Vaclawa Hanki (początek XIX w.) również z Dianą. Także staroruskie źródło „Słowo świętego Grzegorza o bałwochwalstwie” (w rękopisach już w XIV wieku) notuje bóstwo Diva, które można identyfikować z ową Dziewanną. Dane etnograficzne zdają się potwierdzać istnienie zjawy leśnej, tak np. u Serbołużyczan występuje Dźiwica, podobnie u Bułgarów. Wygląda więc na to, że dawna bogini dzikiej przyrody została w późniejszym folklorze słowiańskim zdegradowana do poziomu demonów (nimfy, rusałki). Dziewanna z jeleniem jadąca z duszami w zaświaty. Obraz inspirowany mitem Słowian łużyckich. Autor obrazu Jerzy Przybył, technika gwaszu Etymologia słowa sugeruje już rodzaj tego bóstwa: prasłowiańskie divьjь znaczy dziki, zarówno w odniesieniu do lasu (por. łacińskie silvestris – leśny, dziki), jak i do zwierząt w nim żyjących (łac. fera – dzikie zwierzę, ferus – dziki). I mimo że temu słowu przypisują językoznawcy również znaczenie indoeuropejskie – błyszcząca, jaśniejąca, to jednak nie wydaje się, by właśnie to znaczenie było podstawą rozumienia jej funkcji, choć i ono mogło być implikowane. Thietmar z Międzyborza (dzisiejszy Merseburg) w swojej kronice z początku XI w. wspomina o tym, że Lutycy (i inne zaodrzańskie plemiona słowiańskie) przywiązywali bardzo duże znaczenie do bogiń zobrazowanych na swoich stanicach wojennych. Notabene słowo luty oznacza tyle, co srogi, niemal dziki, tj. żyjący swobodnie. Orderyk Vitalis (XII w.) wymienia lutycką Freję, tj. boginię Ziemię; także pewien ślad bóstwa żeńskiego czczonego przez Lutyców pozostawia Wilhelm z Malmesbury, wspominając boginię z rogiem obfitości i nazywając ją Fortuną (prawdopodobnie chodzi o Ziemię i zarazem Dziwinę). Te dane nie pozostawiają złudzeń, że w przypadku Lutyców nieznane z imienia bóstwo żeńskie było tożsame z długoszową Dziewanną, która najwyraźniej jeszcze w XV-wiecznej Polsce znajdowała swoich czcicieli. Wniosek płynący z tych danych może być taki, że Lutycy, a także Lechici (o nich jednak brak starszych źródeł pisanych) czcili Ziemię. Jej hipostazą lub artykulacją, a może reprezentacją, była Dziwina, tj. bogini dzikiej przyrody, przede wszystkim lasu i żyjącej w nim zwierzyny, zapewniająca plemionom słowiańskim nie tylko alimenty, lecz także bezpieczeństwo, dając schronienie, będąc zarazem źródłem fortuny. Las wraz ze swoim podstawowym dobrem – drewnem (ongiś nieporównywalnie ważniejszym surowcem niźli dziś), stanowił jedyne źródło surowca do budowy (budowle kamienne wówczas nie były znane pomorskim Słowianom), był jedynym źródłem dającym energię cieplną (nie wykorzystywano jeszcze torfu), a żyjąca w nim zwierzyna oraz nasiona drzew (bukwina, żołędzina, orzeszyna) były zasadniczym źródłem ich pożywienia. W jeszcze innej etymologii Dziwinę można wywieść od prasłowiańskiego słowa divъ – istota niezwykła, co poniekąd odpowiada znaczeniu imienia owej bogini. Jako istota niezwykła była zarazem personifikowanym żywiołem opiekuńczym. Ponadto jawiła się jako darczyńczyni dzikiego ognia – divъ ognь, tj. świętego ognia życia. Właśnie w ogniu da się zauważyć jej związek ze Swarogiem-ogniem, bóstwem naczelnym, czczonym przez wszystkich Słowian, które mogło być tożsame ze wschodniosłowiańskim i bałtyjskim Perunem. Również ten związek wskazuje na centralne znaczenie bóstwa żeńskiego w sferze boskiej. Dla zobrazowania humanizmu dawnych Słowian warto jeszcze posłużyć się porównaniem w odniesieniu do chrześcijaństwa. Nowy Testament był spisywany już w czasach patriarchalnych, w których znaczenie kobiety było podrzędne. Taki model społeczny panował aż do czasów nam niemal współczesnych, by w końcu ulec modelowi równouprawnienia. Jak bardzo czczona była kobieta przez dawnych Słowian, wskazują nie tylko powyższe dane, ale i inne opisy, np. zawarte w tzw. Kronice Słowian, spisanej przez Helmolda z Bożowa (Bosau) w XII w. Dlatego musi bardzo dziwić nazywanie słowiańskiej kultury przedchrześcijańskiej niehumanitarną czy nawet barbarzyńską. Kwiat dziewanny. Autor obrazu Jerzy Przybył, technika gwaszu Kolejnym zjawiskiem godnym odnotowania jest występowanie rośliny o nazwie dziewanna (verbascum). Roślina ta porasta wzgórza, zarośla, nieużytki, skraje lasów, czyli w sumie tereny „dzikie”. Niektórzy badacze przypuszczają, że kukła Dziewanny (już w późnym folklorze) mogła być wykonana z ziela tejże rośliny. Jednakże nie da się jednoznacznie wykazać takiego związku. Dane folklorystyczne również nie potwierdzają jakiegoś specjalnego znaczenia rośliny dziewanny. Jak wynika z powyższego, domniemana bogini Dziwina wykazuje bardzo istotny związek z lasem, ze świętymi gajami i z ogniem, który od czasu do czasu pustoszył lasy, lecz jednocześnie zapoczątkowywał nowe życie. Czyżby zatem Dziewanna-Dziwina była jakby ziemską formą ognistego Swaroga – jasnoognistą zjawą dzikiego lasu (ziemi, przyrody)? Jeśli tak, to występuje tu swoista jedność ognia i lasu: nie ma tego pierwszego bez drugiego, a gdy już pojawi się ogień, to czerpie on swoją moc z drewna; czym bardziej ono zwarte, roboraste1, a takie tworzy się w naturalnym środowisku, tym silniejszy ogień, tym bardziej nieokiełznany – dzikszy. Na podstawie tej symboliki nie można powiedzieć, by jaśniejąca (ognista) Dziewanna była złą, czyniącą szkody i niszczącą boginią, tak jak i nie można twierdzić, że dzika przyroda jest formą chaotyczną, nielogiczną czy – praktycznie patrząc – niewydajną, albowiem powyższe atrybuty nie stanowią kategorii czysto przyrodniczych, lecz są jedynie ludzkimi i to bardzo miałkimi. Zauważyć jeszcze należy, że pożary w dzikiej przyrodzie pojawiają się tylko wyjątkowo, przynajmniej w tej strefie klimatycznej. Zatem Swarog-Perun jest mitygowany przez Dziwinę, która w gruncie rzeczy zapobiega skutkom jego gniewu. Właśnie w tym przejawia się jej pierwiastek żeński, a dzikość wcale nie jest atrybutem wzbudzającym strach w przyrodzie czy wywołującym chaos. Dzikość bowiem wyraża głębsze prawo natury, którego człowiek musi dopiero uczyć się, a antropomorficzne jego wyobrażenie ma mu niejako uzmysłowić i uprzystępnić to, co dla oka niedostępne, a dla rozumu abstrakcyjne. Krótko mówiąc, głęboką przyrodę znali już praszczurowie, lecz przez technikę oraz swoiście pojmowane chrześcijaństwo współczesny człowiek zgubił głębszy kontakt ze światem przyrody, i dopiero Arne Naess musiał mu o tym przypomnieć. W ten sposób Dziewanna-Dziwina powraca do ludzkiej świadomości po wielu wiekach banicji. Wojciech „Lutygozd” Wochna Wojciech „Lutygozd” Wochna – z wykształcenia i zamiłowania leśnik, filozof i językoznawca, znawca przyrody i kultury lokalnej oraz tradycji rodzimowierczej; propagator kultury serbołużyckiej. Autor wielu artykułów popularnonaukowych, prasowych i innych. Mieszka od urodzenia w Rokicinach-Kolonii k. Łodzi. Nauki pobierał w Zagnańsku, Lublinie, Dreźnie i Cheltenham. Ukończone technikum leśne i nauki humanistyczne na uniwersytecie drezdeńskim. Przypis:1. Słowo roborasty jest spolszczoną formą łacińskiego robur, -oris. Czyli roborasty to przybierający jakość roboru. Ale łacińskie robur przybiera w tekście dwa znaczenia: dębu (łac. quercus robur, popularnie w łacinie zwany roborem) oraz jego trwałego drewna. Czyli roborasty znaczy tyle, co dębnisty – mający wielką trwałość, wytrzymałość etc. Dębnisty-roborasty różni się od dębowego tym, że ta nazwa bezpośrednio nie wskazuje na gatunek drewna, lecz na jego trwałość, zbitość, wytrzymałość, zwartość. Właśnie tak rozumieli to słowo klasyczni łacinnicy. Od tego słowa wywodzi się np. już znane robustny, czyli krzepki/silny jak dąb.
6.5K views, 27 likes, 35 loves, 108 comments, 29 shares, Facebook Watch Videos from Republika Długich Spódnic: Wspaniałe Boginie! Tym razem w PIĄTEK: 18 STYCZNIA o godz. 11.00 (czasu pl), odbędzie
Skojarzeń z kobiecością jest bardzo wiele – od głupoty po mądrość, od cnoty po występek, od niewinności po żądzę, od uległości po szał. Postać kobiety ma ogromne i bardzo złożone znaczenie symboliczne – wielu autorów słowników symboli nie umieszcza w nich w ogóle takiego hasła, rozpatrując osobno poszczególne aspekty kobiecości. Warto jednak spróbować przyjrzeć się wielości znaczeń kobiecości, symbolizowanym przez pewne postaci rodem z mitu i historii. Jednym z najbardziej oczywistych wyobrażeń kobiety i kobiecości jest Wielka Macierz, łącząca kobiecość z początkiem wszystkiego, z Matką-Ziemią zapładnianą przez Niebo lub Słońce, z Naturą, Ojczyzną. W tej wizji najważniejsza jest pierwotność i płodność kobiety. Do tych cech odwołują się paleolityczne przedstawienia Wenus – figurki kobiet z obfitym biustem i szerokimi biodrami. Większość mitologii zna też kobiece wcielenia płodności oraz boginie opiekujące się rodziną i małżeństwem: Hera, Gaja, Demeter, Astarte, Danu, Hestia, Libera, Lakszmi i wiele innych. Menada, bachantka – kobieta ogarnięta szaleństwem. Łączy się z wizją kobiecości jako dzikiej, nieokiełznanej natury, chaotycznej i nieukształtowanej. Ale chaos jako początek wszystkiego również ma związki z płodnością. W niektórych wczesnych społecznościach rolniczych naga kobieta czy dziewczyna miała przemierzać pola, ekstatycznie tańcząc i śpiewając, a wszystko to, by obudzić rozleniwionych po zimie bożków płodności. A i prostytucja świątynna miała zapewniać Lilith, syreny, sukkuby to kobiety-kusicielki. Seksowne, zwodnicze, potrafią omamić mężczyznę, odebrać mu rozum, wywołując żądzę. Taką moc przypisywano żeńskim istotom demonicznym, jak słowiańskie południce, które czyhały na mężczyzn zasypiających na miedzy. Rozpalać pożądanie, uwalniać zwierzęcą część męskiej natury miały też przedstawicielki różnych grup etnicznych – w Polsce przede wszystkim Żydówki i Cyganki. W takim wizerunku kobiety korzenie ma określenie wamp – czyli kobieta-wampir, która opętuje mężczyznę i wysysa zeń siły. Ewa, Pandora – czyli kobieta jako ta, która sprowadziła na świat zło. Jest to istota słabsza od mężczyzny, podatna na kuszenie, głupia, ciekawska, ale i przebiegła intrygantka. W tej wizji kobieta jest źródłem wszelkich nieszczęść i kłopotów. Pytia, Kasandra to kobieta-wieszczka, mająca kontakt z zaświatami. Stara kobieta przepowiadająca przyszłość, często Cyganka, to popularny motyw mityczny i literacki (stąd pochodzi powiedzenie „Na dwoje babka wróżyła”). Kobieta wiedząca, posiadaczka specyficznej mocy, to też czarownica. Jest ona wiązana bądź ze złem, przebiegłością, szkodzeniem, bądź z kobiecą mądrością prześladowaną przez mężczyzn (palenie czarownic na stosie).Idealnymi kobietami były na przykład Beatrycze Dantego, Laura Petrarki czy nimfa Egeria. Maryja, Sofia-Mądrość Boża to z kolei kobiece ucieleśnienie najwyższej doskonałości moralnej i intelektualnej. Wyśniona, wyidealizowana kobieta to także najpiękniejsze z pięknych – Helena trojańska czy Izolda. Mamy tu do czynienia z femme fatale – tą, która nie chcąc tego, ściąga na mężczyzn nieszczęście. Nie jest jednak przebiegłą kusicielką i sama też zazwyczaj źle kończy. Jest to także połączenie kobiecości z biernością, uległością – obraz kobiety, która bezwolnie poddaje się działaniom mężczyzn, ale jej uległość staje się siłą sprawczą wydarzeń. Zuzanna i starcy to opowieść o cnocie przeciwstawionej żądzy. Tu kobieta uosabia niewinność, która opiera się skalaniu. Podobna, choć bardziej krwawa jest historia Akteona podglądającego dziewiczą Dianę czy obrazy nimf uciekających przed satyrami. Z kolei cnotliwą małżonkę symbolizuje Penelopa oczekująca powrotu Odysa – wierna, cierpliwa. Każda z nas może wybrać sobie swoją wizję i swoją patronkę...Zuzanna Grębecka Boginie te są ponadto strażniczkami miast, tak jak w hymnie homeryckim do Afrodyty 20, który czerpiąc z dawnej tradycji małoazjatyckiej, mówi tak o Artemidzie. Fritz Graf pisze, że właśnie w Anatolii mamy źródła funkcji Artemidy jako wielkiej patronki Efezu, znanej m.in. z Dziejów Apostolskich 19. 23-49. Szkola edukacja ZALOGUJ DODAJ + Język polski opiekujące się siłami przyrody? pól i lasów? się różnymi dziedzinami sztuki? niezgody? Odpowiedź pati312 a ................................chyba Dodaj swoją odpowiedź Język polski Rozwiąż diagram. _ _ _ _ opiekujące się siłami przyrody. _ _ pól i lasów. _ _ _ się różnymi dziedzinami sztuki. _ _ _ nie Rozwiąż diagram. _ _ _ _ opiekujące się siłami przyrody. _ _ pól i lasów. _ _ _ się różnymi dziedzinami sztuki. _ _ _ ... Język polski Dan Naj! Odgadnij, o kogo chodzi. Litery zapisane w zeszycie według podanego szyfru utworzą hasło. Podaj jego znaczenie. W razie potrzeby skorzystaj ze słownika wyrazów obcych. Prosze na jutro!! opiekujące się siłami przyrody. pól i la Dan Naj! Odgadnij, o kogo chodzi. Litery zapisane w zeszycie według podanego szyfru utworzą hasło. Podaj jego znaczenie. W razie potrzeby skorzystaj ze słownika wyrazów obcych. Prosze na jutro!! opiekujące się siłami przyrody. B.... Maria Tomaszewska -Pestka 2 kwietnia, 2014. Zakład Opieki Zdrowotnej nie jest przedsiębiorstwem wprawianym w ruch za pomocą sił przyrody i nie ponosi odpowiedzialności za szkody na zasadzie ryzyka wskazanej w art 435 k.c.. Tak krótko można podsumować wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 18 grudnia 2013 , I A Ca 732/2013.

„Historia badań nad religią Słowian jest historią rozczarowań”Stanisław Urbańczyk, 1968, O rekonstrukcję religii pogańskich Słowian , w: Religia pogańskich Słowian. Sesja naukowa w Kielcach, Kielce, Muzeum Świętokrzyskie w Kielcach Skąd te rozczarowania się biorą? Chcielibyśmy poznać listę bogów, kupić posążek i odwiedzić świątynię konkretnego bóstwa, bo byłoby to dla nas najprostsze. Bez tego jesteśmy zagubieni. To zagubienie prowadzi czasem do błędnych wniosków. Lista dziesiątek starych bóstw słowiańskich dostępna w internecie stale się poszerza. Adepci próbują najpierw po omacku znaleźć sobie w internecie boga, a później pętaja się w misternie skomponowane przez siebie zasady i obrzędy. I na tej fali w kolejnej już książce przeczytałam o tym, że Słowianie mieli boga Roda i boginię Przyrodę, czyli tą, która stała przy rodzie. Tomasz J. Kosiński pisze z kolei w swojej książce „Życie erotyczne Słowian” o bogu Rodzie i bogini Rodzanicy; na innym blogu czytam o bogini Rodżanie. Na chwilę się zatrzymajmy. Rzućmy pierwsze skojarzenia, jakie nasuwają nam się, gdy myślimy o tym, jakie wartości kojarzą nam się ze Słowianami. Dla Słowian bardzo ważna jest rodzina. Tego się nie da nie zauważyć, że im dalej na wschód w Europie, tym więzy rodzinne są ściślejsze i bardziej serdeczne. Drugim, co jest ważne dla Słowian, jest przyroda. Puszcza Białowieska jest ostatnią dziką i nie zniszczoną puszczą w Europie. Wisła to anomalia na tle większości europejskich miast, gdzie brzegi są uregulowane i skrzętnie wybetonowane. Wschodnioeuropejska wieś z jej małymi, rodzinnymi gospodarstwami to ewenemt na skalę Europy, o czym często opowiada Jadwiga Łopata i sir Julian Rose, który prowadzi ekologiczne gospodarstwo w Polsce i w Anglii. Wszystkie praktycznie rytuały magiczne czy obrzędy, o których wiemy, miały w centralnym punkcie rytm pór roku, błogosławieństwo rodu, kontakt z przodkami i ziemią, lub odwoływały się do sił przyrody. Weźmy najważniejsze dla naszego – notabene – narodu pojęcia i frazy, zaczynając od: „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród” Poznań : księg. Wł. Sobierajskiego, [1906] ([miejsce nieznane : drukarz nieznany]) O słowach rodzina, ród i rodzić pisze poradnia językowa PWN: ród to wyraz rodzimy, ogólnosłowiański (por. czes. rod, słow. rod, ros. rod, ukr. rid, rodu, bułg rod, schorw. rôd, scs. rodъ), kontynuant prasłowiańskiego *rodъ ‘rodzenie’ oraz ‘to, co się urodziło’ i praindoeuropejskiego *ord- ‘przyrost, wzrastanie; powodzenie. Z kolei o ojcowiźnie i macierzy tak pisze Małgorzata Głowacka-Grajper z Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie: W języku polskim istnieją dwa określenia używane na jej oznaczenie. Słowo „ojczyzna” odwołuje się do dziedziczenia w linii męskiej – po ojcu (ojcowizna, ziemia ojca lub ojców). Oprócz niego funkcjonuje słowo „macierz” odwołujące się do dziedziczenia w linii żeńskiej – po matce. Może być jednakże rozumiane dwojako – jako „ziemia matki” lub „matka-ziemia”, czyli terytorium, na którym dana grupa lub jednostka się urodziła i została wychowana (lub w rozumieniu metaforycznym: ziemia, która urodziła i wychowała). Termin „ojczyzna” ma status bardziej oficjalny, jest powszechnie używany na określenie terytorium należącego do danej grupy (narodowej, etnicznej lub regionalnej). Tymczasem termin „macierz” (najczęściej pisany wielką literą) ma wydźwięk dużo bardziej emocjonalny (a niekiedy także poetycki i metaforyczny) Jacek Malczewski, Ojczyzna, 1903 Jak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono!…Tymczasem, przenoś moją duszę utęsknionąDo tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych… – Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz Ziemio, matko gatunku ludzkiego, planeto ciemna, spod jasnej gwiazdy – Maria Pawlikowska Jasnorzewska Mamy tu więc wciąż tą samą wyliczankę: ziemia, rodzina, naród, Matka Ziemia, a więc wciąż chodzi w skrócie o Ród i Przyrodę. *Kto jest obrażony, że zawsze mówi się o naszych ojcach i o ojcowiźnie, a nie o matkach i matkowiźnie, ten widzi tylko połowę równania i nie rozumie, że te dwa stanowią całość. „To dar od naszych przodków, które przekazały nam nasze matki. A my przekazujemy je dalej. „mówi w telewizji Biełsat Uljana Aniśkowa z białoruskiego zespołu ludowego o piosenkach ze swojej wsi, które śpiewa z zespołem: Ręcznik obrzędowy dla młodej pary z symbolami męsko-damskimi jako życzenie szybkiej kontynuacji rodu: Białoruś, 1910 (fot. Arnamenty Padnyaprouy, Mińsk 2004, nr 61, s. 478) Z jednej strony mamy: ojców, dziadów, praszczury i ojcowiznę. Z drugiej strony: Matkę Ziemię, Przyrodę, Polskę czy jak kto chce: Pacha Mamę Wydawnictwo Polskiego Biura Wydawniczego „Swiatpol”, [194-] Pisze o tym już poeta w okropnym wierszyku: Piękna nasza Polska cała, Piękna, żyzna i niemała. Cała piękna jest Ojczyzna, Mnie najbliższa ojcowizna. A teraz zastanówmy się, co jest bardziej prawdopodobne: że nasi przodkowie mieli dziesiątki bóstw, w tym Roda i Przyrodę?Czy że cenili wysoko ród i przyrodę? To drugie nie wyklucza posiadania miejsc kultu czy pomników, szczególnie w kontekście tak dobrze opisanych świętych gajów czy jezior Słowian, a także licznych na naszych ziemiach kurhanów. Skupiając się na tym drugim podejściu, możemy natomiast przejść od razu do sedna, zamiast tracić siły, próbując wynaleźć koło i poznać preferencje tego czy innego bóstwa na podstawie Wikipedii. BONUSOWA WSTAWKA EZOTERYCZNA *jeśli ktoś nie wie, kim jest David Hawkins i nie chce się dowiedzieć, lub już się domyśla, że to mu się nie spodoba, proponuję zacząć czytać ponownie od tekstu znajdującego się pod wstawką ezoteryczną. Słynny psychiatra, dr. nauk medycznych i dożywotni członek American Psychiatric Association David Hawkins w ramach swojej techniki kalibracji badał różne religie, stwierdzenia i zjawiska, a następnie umieszczał je na skali od 0 do 1000, gdzie 0 to śmierć, 20 to wstyd, 100 to strach, 150 to złość, 500 to miłość, 600 to pokój, a 1000 to najwyższa świadomość. W skrócie zjawiska, np. emocje z poziomu powyżej 200 charakteryzują się mocą (odwaga, miłość, oświecenie), a poniżej – wiążą się z użyciem siły (duma, pożądanie, poczucie winy). Weźmy dla porównania kilka punktów z tej listy: wirusy – 0 przeklinanie kogoś – 15 czarna magia – 20 czczenie diabła – 45 voodoo – 45 rezygnacja – 70 bogowie greccy, germańscy i skandynawscy – 90 tantra z kursów New Age – 95 rzymscy bogowie – 100 anarchia – 105 sekty – 120 feudalizm – 145 religia pogańska wicca – 155 radykalny ekstremizm – 160 ateizm – 165 mentalność ofiary – 165 nacjonalizm – 175 New Age – 185 wróżenie – 185 wilk – 190 ideologia wielkiej bogini – 190 hedonizm – 190 pesymizm – 190 ceremonia przejścia przez ogień – 200 planeta ziemia – 200 przesądy – 200 odpowiedzialność za siebie – od poziomu 200 człowiek duchowy – od poziomu 200 białą magia – 203 ciało ludzkie – 205 domowe jedzenie – 204-208 średni poziom świadomości ludzkiej – 212 ogrodnictwo – 250 kapitalizm – 340 Reiki – 340 etyczne postępowanie – 350 bezinteresowne drobne przysługi- 350 Zabawa – 375 firma rodzinna, np. gospodarstwo – 380 Ezoteryka – 390 Odpoczynek – 395 Intelektualizowanie – 410 Alicja w krainie czarów – 420 Medycyna holistyczna – 440 Druidzi – 450 Wybaczanie – 450 Mikołaj Kopernik – 455 Aura, biopole – 460 Dostojewski – 465 Racjonalizm – 470 Rudolf Steiner – 475 Mówienie wprost – 490 Indiański uzdrowiciel Czarny Łoś (1863-1950) – 499 Mruczenie kota – 500 Fryderyk Szopen – 500 Patriotyzm – 520 rytualne kąpiele w Gangesie – 520 Poczucie humoru – 540 indiańska ceremonia „szałasu potów” – 560 pojęcie nieświadomości zbiorowej – 560 Stonehedge – 599 „życia jest niezniszczalne, tylko formy się zmieniają” – 1000 „świadomość to nierozerwalna część wszystkiego co istnieje” – 1000 Stwórca, Najwyższy, Absolut, Jezus, Budda, Brahman – 1000 Pełną listę można znaleźć tu: KONIEC WSTAWKI EZOTERYCZNEJ Wracając do Słowian: Być może można powiedzieć, że przyroda stoi przy rodzie, bo w pewnym sensie to prawda. Możemy nawet powiedzieć, że przyroda i ród są i były najważniejsze dla większości Polaków czy szerzej: Słowian. Można nawet napisać o tym dużą literą bo czy Ród i Przyroda to mało? Ale niestety nie musi to oznaczać, że istnieli mistyczni bogowie o tych imionach – a przynajmniej nie w tym sensie, który byłby dla nas najwygodniejszy. Portretu zmysłowej bogini Przyrody wraz z rogatym bogiem Rodem nie możemy powiesić sobie na ścianie. Gdyby jednak chodziło nam o coś więcej, to możemy nawiązać prawdziwą relację z naszym Rodem i Przyrodą. Jak? Biorąc poprawkę również na listę skomponowaną przez Davida Hawkinsa, można zaproponować np.: znane w Japonii jako Shinrin-yoku kąpiele leśne i ogólnie spędzanie czasu na łonie przyrody z dala od a szczególnie rodzinne rodu, o którym tak pięknie śpiewa Paprodziad w swojej piosence, a jego żona tak poruszająco naucza na kursach z totalnej biologii. Anna Wrzesińska ma piękne kursy o rodzie i dzieli się wiedzą, którą zebrała podczas podróży po Rosji od Ariny Nikitinej i Olega mi przyszło do głowy, że tworzenie swojego drzewa genealogicznego, to i przyroda i… szamańskie: „Szamanizm jest najstarszą z duchowych i uzdrowicielskich praktyk ludzkości. Korzeniami sięga zarania dziejów człowieka, a znaleziska z nim związane pochodzą jeszcze z paleolitu. (…) Pochodzące sprzed ponad 32 tys. lat świadectwa praktyk szamańskich odnaleziono w grocie Chauvet we Francji. (…) Szamanizm jest zatem zjawiskiem ogólnoświatowym i uniwersalnym. Uderzające są zbieżności tych wierzeń i praktyk w rozmaitych kulturach na całym świecie”. – Magia szamanizmu, Arvick Baghramian, wyd. Galaktyka, 2018 To nie muszą być rytualne kąpiele w Gangesie ani indiański szałas potów (choć mogą) lecz morsowanie, bania i inne rytuały rodzime i nierodzime. Obchodzenie i przeżywanie świąt związanych z ziemią i kalendarzem rolniczym (pierwszy dzień wiosny, dożynki) i z naszymi przodkami (zaduszki, święta rodzinne itp.)Tradycyjne rzemiosło czy sztuki naszych przodków, jak np. warsztaty ze śpiewu białego, rzeźbienie w drewnie, garncarswo, pszczelarstwo etc. Bardzo często jest tak, że głęboki sens tych pozornie błahych działań ujawnia się dopiero w… działaniu. Dlatego nie mogę powiedzieć z góry, co kto znajdzie w której praktyce. To proces:)Istnieje wiele grup, które rekonstruują i obchodzą święta czy zwyczaje słowiańskie, więc to może być też spotykanie się z dowolną grupą rodzimowierczą, rekonstrukcyjną, na warsztatach, w kręgu kobiet itp., tylko błagam, nie po to, żeby wymyślać sobie kolejnych bogów i dodawać do tego jest tylko garść pomysłów z tysięcy, jakie można odkryć samemu. Na koniec popatrzmy, jak na tle spokojnego rozlewiska rzeki Narew śpiewa o swojej ojcowiźnie, czy raczej baćkauszczynie, zespół Prymaki:

1VmRi. 45 264 284 382 51 392 403 461 296

boginie opiekujące się siłami przyrody